Skorzystaj z największego serwisu ogłoszeniowego w Polsce! pilnie oddam psa - kupuj lub sprzedawaj jeszcze wygodniej w kategorii Psy do adopcji! - Strona 3. Nowy czas na podjęcie decyzji przez matkę biologiczną – już nie 6 a 10 tygodni. Wkrótce matka, pragnąca oddać dziecko do adopcji i pozostawiająca je w szpitalu, będzie musiała odczekać nie 6, ale 10 tygodni, by potwierdzić swoją decyzję w sądzie. W ciągu tych 70 dni ma prawo zmienić stanowisko i zrezygnować z pierwotnego A potem rodzice postanowili, że zaraz po urodzeniu zostawię dziecko w szpitalu, do adopcji! – Agatka tak obejmowała synka, jakby się bała, że jeszcze teraz ktoś jej go odbierze – podpisali za mnie wszystkie papiery, bo byłam nieletnia. A zapotrzebowanie na dziecko do adopcji jest większe, bo kobiety nastawiają się na karierę i myślą o nim grubo po trzydziestce, a wtedy nie ma już czasu na czekanie w ośrodku adopcyjnym. Nasza sytuacja była nietypowa. Zwykle po zakończeniu szkolenia i kwalifikacji do adopcji dziecka oczekuje się na telefon z informacją, że jest maluch, do którego pasują konkretni rodzice. Obecnie niestety ten czas jest dłuższy niż w momencie, gdy my adoptowaliśmy dzieci. Najdłużej oczekuje się na małe, pojedyncze dzieci. Na dodatek lekarz wypisał tylko zaświadczenie o przebytej chorobie i podkreślał, że on nie ma wiedzy czy ona kwalifikuje do adopcji, czy nie. Jednocześnie stwierdził, że na pewno nie jest przeciwwskazaniem do urodzenia i wychowania biologicznego dziecka. Krok 10. Kwalifikacja – czyli nic innego, jak zgoda ośrodka na adopcję Co do zasady z urlopu ojcowskiego można skorzystać do ukończenia przez dziecko 24 miesiąca życia (do 2 lat). Jednak inna jest reguła w przypadku rodziców adopcyjnych. Ostatecznym terminem jest upływ 24 miesięcy od dnia uprawomocnienia się postanowienia orzekającego przysposobienie dziecka - jednak nie może być to termin Rodzice adopcyjni składają do sądu odpowiedni wniosek, a sąd może, jeszcze przed orzeczeniem przysposobienia, zgodzić się na tak zwany okres styczności – rodzice mogą w takiej sytuacji, w oczekiwaniu na decyzję sądu, zabrać już dziecko do domu. Rozwiązanie adopcji Kodeks rodzinny zakłada możliwości rozwiązania adopcji. Szukam kobiet, który oddały swoje dziecko do adopcji. Piszę reportaż. Gwarantuję anonimowość. Zainteresowane Panie zapraszam do rozmowy, proszę o kontakt mailem. Szczegóły w bezpośrednim kontakcie. Opieka społeczna i edukacja Rady Hrabstwa Northamptonshire jest wiodącą publiczną agencją adopcyjną w Wielkiej Brytanii. Działa na rzecz znalezienia rodzin dla dzieci oczekujących na adopcję, a także wspiera rodziców biologicznych, którzy chcą zatrzymać swoje dziecko po oddaniu go do adopcji. Kontrakty terminowe na rodzinę CIC Y6CA. Sprzedaż noworodka była dopracowana we wszystkich szczegółach. Na szczęście kobieta popełniła jeden błąd. Prokuratura już na tym etapie śledztwa nie ma wątpliwości, że w grę wchodzi postawienie zarzutów o handel ludźmi. Matka dała ogłoszenie w internecie Gdyby nie policjanci z Gdańska śledzący portale w związku z przestępczością w cyberprzestrzeni, być może ta historia miałaby tragiczny finał. Dziecko chciała kupić para mieszkająca za granicą. Wszystko było dograne jeszcze przed porodem. Biologiczni rodzice, na co dzień mieszkający pod Kwidzyniem (woj. pomorskie), jeszcze przed rozwiązaniem otrzymali 15 tys. zł. Reszta pieniędzy miała być przekazana po zrzeczeniu się przez matkę praw rodzicielskich. Nie udało się, bo na ślad przestępstwa wpadli policjanci śledzący portale internetowe. Ich czujność wzmogło ogłoszenie w sieci, z którego wynikało, że kobieta będąca w ciąży chce oddać dziecko. Kobieta wyjaśniła w nim, że wprawdzie nie może zatrzymać swojego dziecka, ale też nie chce go porzucić, w związku z czym czeka na kontakt od osób zainteresowanych ofertą. Na ogłoszenie odpowiedziała para mieszkająca poza granicami Polski. Obie strony zorganizowały spotkanie, w którym uczestniczył także konkubent kobiety w ciąży. Uzgodniono cenę - 30 tysięcy złotych oraz warunki sprzedaży. Dziecko przyszło na świat 5 marca 2018 roku. Trzy dni później zostało zarejestrowane w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jako ojciec został podany mężczyzna, który odpowiedział na ogłoszenie. Policji udało się zapobiec wywiezieniu noworodka z kraju. Maleństwo jest teraz pod opieką rodziny zastępczej. W związku z tym Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła zarzuty obu parom biorącym udział w transakcji. Oskarża się ich o handel ludźmi, za co grożą przynajmniej 3 lata pozbawienia wolności. Biologiczni rodzice dziecka przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów i złożyli wyjaśnienia. Drugi z mężczyzn również przyznał się, zaprzeczył jednak, aby przekazał pieniądze. Natomiast jego partnerka nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej przestępstwa. Cała czwórka jest pod dozorem policji i ma zakaz opuszczania kraju. To przerażające, ale niestety informacje o handlu noworodkami co jakiś czas trafiają na czołówki serwisów informacyjnych w naszym kraju. W pod koniec marca pisałyśmy o tym, jak dziennikarskie śledztwo ujawniło przerażającą prawdę o handlu dziećmi w Polsce. Niemowlę można kupić już za 500 złotych! Dziecko można oddać do adopcji Polskie prawo przewiduje adopcję w sytuacji, gdy matka nie chce dziecka. Zgodnie z Kodeksem Rodzinnym i Opiekuńczym, zrzeczenie – tak popularnie mówi się o oddaniu dziecka do adopcji, to sądowe wyrażenie zgody przez rodziców biologicznych na przysposobienie dziecka bez wskazywania osoby przysposabiającego. Zgodę na adopcję dziecka można wyrazić najwcześniej 43 dni po jego urodzeniu (6 tygodni). Jeśli kobieta jest zdecydowana oddać dziecko do adopcji, może zgłosić się do ośrodka adopcyjnego i tam złożyć wstępną deklarację w tej sprawie. Może także wyrazić zgodę na to, aby po urodzeniu dziecko zostało umieszczone w rodzinie zastępczej do czasu złożenia zrzeczenia w sądzie i znalezienia odpowiedniej dla dziecka rodziny adopcyjnej. Jeszcze w szpitalu położniczym ma prawo poprosić, aby nie pokazywano jej dziecka po porodzie i nie przystawiano go do piersi. Możesz także poprosić personel szpitala o podanie leków zatrzymujących laktację. Będzie musiała złożyć pisemne oświadczenie, że pozostawia dziecko w szpitalu. Zapraszamy do wypełnienia ankiety dla czytelniczek Kliknij w grafikę: W polskim prawie, chociaż nie wyrażona wprost, ale dopuszczona jest tzw. adopcja ze wskazaniem, skracająca procesu adopcyjny do kilku tygodni lub miesięcy. Dzięki takiej formie adopcji dziecko trafia jak najszybciej do rodziców, którzy chcą je zaadoptować, zamiast przebywać w instytucjach opiekuńczych aż do momentu zakończenia wszelkich formalności. W tej formie adopcji rodzice biologiczni od razu wybierają rodziców adopcyjnych dla ich dziecka. Zaznaczają to we wniosku do sądu, pomijając procedury wyboru rodziców adopcyjnych dla dziecka przez instytucje opiekuńcze. Niechciana ciąża to na pewno dramat, ale sprzedaży dziecka nic nie usprawiedliwi! Trudno przejść obojętnie wobec tak niewiarygodnego zachowania rodziców dziecka. A wy jak oceniacie matki wystawiające swoje dziecko na sprzedaż? Wyraźcie swoją opinię w komentarzach! Źródło: Dziennik Bałtycki, Zobacz też: Wiosną nie ma smogu? Dość legend i mitów na temat zanieczyszczenia! Spacer z dzieckiem kontra powietrze! Sprawdź, kiedy wyjście na dwór wychodzi maluchowi na zdrowie? 10 sygnałów, że możesz mieć problemy z płodnością [WIDEO] Kim jest matka, która oddaje własne dziecko do adopcji? Pewnie wielu ludziom cisną się na usta same złe słowa. Tymczasem, choć to głupie się tłumaczyć, ja mam coś na swoje wytłumaczenie. Nie oznacza to, że nie żałuję, że Cię nie wychowywałam. Przez swoje życie idę z ciężarem w sercu, że mogłam dzielić tę codzienność z Tobą. Obserwować jak się rozwijasz, jak się śmiejesz. Nie mogłam tego zrobić. fot. Nie, nie chodziło o to, że miałam 15 lat Nie, wcale nie chodzi o to, że miałam 15 lat jak Cię urodziłam. Myślę, że rodzice by mi pomogli Cię wychować. Oczywiście nie byłoby to mile widziane w małej miejscowości, w której mieszkaliśmy. Moi rodzice, a Twoi dziadkowie, mieli jednak zawsze otwarte głowy. Nawet przekonywali mnie do tego, bym Cię zostawiła. Mówili, że jesteś moim najukochańszym synkiem, a ich wnuczkiem. Ja też tak myślałam i do dzisiaj myślę, bo zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Gdy pojawiłeś się na świecie od razu wiedziałam, że jesteś wyjątkowy. Prosiłam jednak pielęgniarki, by jak najszybciej Cię zabrały. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bolało to, że musiałam Cię oddać. Tzn. nie musiałam, ale chciałam. Wybacz mi, proszę Wiem, że wiele osób mnie oceniło. Każdy wie jak ktoś inny powinien żyć i ma dla niego milion rad. Zawsze nie to irytowało. Nikt nie próbował wczuć się w moje emocje, w mój żal, w mój ból. A to był ból fizyczny. To przekonanie o tym, co się stało i ta świadomość, że Cię oddam. Że trafisz do obcych ludzi, którzy będą Cię wychowywać i traktować jak syna. Wiem, że miałeś dobre życie, ale wiem też, że żyjesz z traumą, że oddała Cię własna matka. Wybacz mi. Nie znam Twojego ojca Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Wiem jednak, że wtedy, gdy podjęłam tę decyzję, byłam jej pewna. Skąd wzięłam na to siłę? Nie mam pojęcia. Byłam rozżalona i nieszczęśliwa. Nie chciałbyś, żeby ktoś taki Cię wychowywał. Nie pytaj też o swojego ojca. Nie znam go. Złapał mnie w bramie, w biały dzień, gdy wracałam ze szkoły. Zgwałcił mnie, a 9 miesięcy później urodziłeś się Ty. Wybacz mi, proszę. Oddałam Cię, bo uważałam to za jedyną słuszną decyzję. Zobacz także: Zdrowy egoizm. Naucz się go! fot. Adobe Stock Nie mogę znaleźć pracy i nie mam z czego żyć. Z bólem serca zdecydowałam się oddać córkę do adopcji. Nie chciałam, aby wychowywała się w nędzy. Możecie nazwać mnie jak chcecie: szmatą, wyrodną matką. Ale ja naprawdę nie jestem w stanie wychować swojej córeczki. Nie zapewnię jej szczęśliwego dzieciństwa, nie wyślę na kolonie, nie stworzę cichego kąta do odrabiania lekcji, nie dam kubka ciepłego mleka na śniadanie. Bo ja nie mam z czego żyć! I nie chcę, żeby moje dziecko też przymierało głodem. Chciałabym dać jej normalny dom Tak strasznie boli, kiedy pomyślę, że moje maleństwo będzie wkrótce do kogoś innego mówić „mamo”. Wkrótce, bo na razie ma ledwie kilka miesięcy. Pewnie patrzy na świat swoimi pięknymi niebieskimi oczkami, ciekawe wszystkiego, co dzieje się wokół. Pewnie nieraz płacze, leżąc w swoim łóżeczku. Albo śmieje się do kogoś nieświadome, jaki los mu zgotowałam. Nie jestem w stanie przestać myśleć o swojej kochanej córeczce, którą przez dziewięć długich miesięcy nosiłam w swoim brzuchu. Im bardziej rosła, tym częściej zastanawiałam się, w jaki sposób zapewnię jej godziwe warunki do życia. Bo że miłości nie zabraknie, byłam tego pewna. To jednak nie wystarczy do wychowania dziecka. Trzeba jeszcze dać mu jeść, ubrać, kupić książki do szkoły. No i zapewnić ciepły, cichy kąt, w którym będzie mogło dorastać, gdzie będzie słuchać bajeczek na dobranoc i budzić się rano z uśmiechem. Mam 27 lat, a życie mnie już nieźle doświadczyło. Od ponad dwóch lat szukam pracy. Ale na wschodzie Polski, skąd pochodzę, nie jest łatwo o jakiekolwiek zatrudnienie. Po skończeniu zawodówki przez kilka lat jakoś wiązałam koniec z końcem, byłam ekspedientką w miejscowym sklepie przemysłowym. Mieszkam kątem u swoich rodziców, którzy sami gnieżdżą się w kawalerce w starym bloku. W dodatku lubią zaglądać do kieliszka, więc do domu przychodzę wyłącznie na noc. Przeszkadza mi pijaństwo ojca i uległość matki, która pije razem z nim, żeby zapomnieć o codziennych troskach. Mam dość smrodu gorzały. Od wielu lat cierpię, że nie mogę normalnie porozmawiać z rodzicami, bo prawie zawsze są mniej lub bardziej zamroczeni. Więc w domu bywam jak najrzadziej: przychodzę, kładę się spać, wstaję i wychodzę. Karol, w przeciwieństwie do mnie, miał własny pokój, a jego rodzice pokochali mnie jak własną córkę i nie mieli nic przeciwko naszemu związkowi. Niestety, Karol postanowił wyjechać na Zachód za chlebem. – Niedługo wrócę, na pewno – przekonywał mnie. – Czas szybko płynie, że nawet nie zauważysz, kiedy znowu będziemy razem. – Będę czekać na ciebie – mówiłam, tuląc się do niego. – Tylko wróć, proszę. Nie zostawiaj mnie samej. Wierzyłam mu. Ale on przepadł jak kamień w wodę. Na początku jeszcze odbierał telefony, a potem zapanowała cisza. Adresu nie miałam, więc nie mogłam pisać listów. A tu wkrótce po jego wyjeździe okazało się, że jestem w ciąży. Byłam przerażona. Jak sobie dam radę? Przecież z brzuchem to już pracy na pewno nie znajdę. Raz cieszyłam się, że już nie będę sama, to znów ryczałam w poduszkę z bezsilności i żalu, że nie tylko sobie, ale także dziecku zmarnuję życie. Kiedy poszłam do sklepu, zobaczyć ubranka dla niemowlaków, wybiegłam z niego z płaczem. Nie było mnie stać nawet na kupno śpioszków! Choćby jednej pary! A gdzie pieluszki, jedzenie, smoczki, wózek? Nie będę w stanie utrzymać mojego dzidziusia! Chodziłam załamana, aż kiedyś usłyszałam w radio, że jest możliwość, aby dzieciątko zostawić w szpitalu. Trzeba podpisać tylko jakiś dokument, który umożliwi znalezienie mu nowego domu. Może powinnam tak zrobić? Nie, przecież to tak, jakbym wyrzuciła maleństwo na śmietnik – odpowiadałam sobie od razu, próbując się przekonać, że jednak dam radę, że będziemy we dwójkę najszczęśliwszą rodziną na ziemi. Im bliżej jednak było porodu, tym to rozwiązanie wydawało mi się najlepszym. I coraz głośniej ryczałam z bezsilności, że nie jestem w stanie zostać normalną mamą, że urodzę kochaną istotkę i zostawię na pastwę losu tę cząstkę mnie. Kiedy urodziłam małą i usłyszałam jej płacz, zemdlałam Gdy mnie ocucono, pomyślałam: ona nie jest już moja. Nie chciałam na nią patrzeć. Nie chciałam jej tulić. Bo wiedziałam, że nie będę w stanie jej zostawić. A wtedy zmarnuję jej życie. Przeze mnie będzie skazana na biedę i poniżenie. Zamiast cieszyć się życiem, będzie martwić się o to, jak przetrwać zimę. Bo latem jest łatwiej. Można podkraść trochę owoców z krzaka i ugotować zupę owocową, iść na jagody czy grzyby, a przy odrobinie szczęścia nie tylko się najeść, ale i sprzedać je turystom. Ale zima jest koszmarem. Człowiek siedzi w domu, w brzuchu burczy, zimno. Ani dorobić, ani jedzenia zdobyć. Najsmutniejsze są jednak zawsze święta. Wszyscy kupują prezenty, cieszą się, ubierają choinki. Patrzę wtedy smutnie na jodłę rosnącą za oknem i czerwone od alkoholu twarze rodziców. Liczę godziny, jakie zostały do końca Bożego Narodzenia. A potem – myślę – znowu będzie normalnie. Czyli – biednie. Nie chcę, żeby moja córeczka też musiała przez to przechodzić. Dlatego zostawiłam ją. Żeby miała lepiej. Na szczęście o adopcję mogą starać się tylko ludzie, którzy mają stałe źródło dochodów i dobre warunki mieszkaniowe, tak wyczytałam w gazecie. Wierzę więc, że maleństwo trafi w życiu na szczęśliwą rodzinę. Będzie kochane, przytulane i nie zazna głodu. A o moim istnieniu nawet nie będzie wiedzieć. Czytaj także:„Mąż mnie zostawił, bo nie mogłam zajść w ciążę przez chorobę. Odszedł do ciężarnej kochanki” - historia Hanny „500+, 300+, bony turystyczne, 13. emerytura i co jeszcze??? Jak można twierdzić, że takie rozdawnictwo jest ok?”„Zostałam sama z dwójką dzieci. Mój były mąż korzysta z życia, a ja nie mam, kiedy się w tyłek podrapać”